czwartek, 17 listopada 2011

Jesień wieczorową porą

Jak to dobrze zanurzyć się w miękkich poduchach kanapy, posłuchać Radiowej Czwórki i delektować się pudingiem czekoladowo-marcepanowym. Mam małego podjadacza z boku, który co chwilę podbiega po łyżeczkę smakołyku...zamiłowanie do słodyczy ma po mnie:-)
Za oknem zimno,że aż strach, tak się cieszę,że już nigdzie dziś wychodzić nie muszę. Byłyśmy do południa w wylęgarni bakterii i wirusów - w przychodni osiedlowej...Na szczęście infekcja Małej to tylko zwykłe przeziębienie, ale mimo wszystko w aptece trzeba było swoje zostawić:-)
Póki co grzejemy się w ciepełku świec w naszym domku i bawimy się czekając na godzinę pójścia spać(haha,tzn ja czekam bo Hana jakby mogła to do północy by urzędowała:-))


Miłego wieczoru!

wtorek, 1 listopada 2011

Jesiennie mi...

Długo mnie nie było.Lato ustaliło mi rytm "pozadomowy" i wena na pisanie, tworzenie odeszła. Nie na długo jednak. Choć początek jesieni był piękny, słoneczny i ciepły to już czuć w powietrzu zmianę.
Pozytywną aurę wykorzystałam na wojaże (Bałtyk,Praga, Norwegia...), a w międzyczasie Górny Śląsk i mój ukochany Wrocław, spotkania towarzyskie i słodkie lenistwo z moją Hanulą - korzystałyśmy z możliwości bycia razem non stop;-)
Z wakacyjnych klimatów kilka migawek coby nadrobić zaległości




Tyle znad Bałtyku.Było niedługo - tydzień, ale w zupełności wystarczyło. Najważniejsze było to,że po 3 miesiącach zobaczyłam mojego Męża a Hanula mogła nacieszyć się tatusiem. Spotkaliśmy się właśnie nad morzem z racji tego,że I. wylądował w Gdańsku:-)
Po prawie miesięcznym byciu "w komplecie" znów zostałyśmy z Małą same no i z końcem lipca szykował mi się wyjazd do Pragi ze znajomymi.Wypad bardzo udany, choć zaledwie czterodniowy.Poniżej relacja w obrazkach














No i we wrześniu Norwegia. Wreszcie odwiedziłam Mężusia. Pięknie choć pogoda już nie zachęcała do długich wędrówek. Nie przejmując się zbytnio pogodowa huśtawką oglądałam ile mogłam - chodziliśmy, jeździliśmy rowerami, trochę zmarzliśmy ale widoki były tego warte. Kilka zdjęć - w wielkim skrócie


















... I po wakacjach, i po lecie...Pozostaje czekanie do kolejnej wiosny, które co roku jest tak boleśnie dłuuugie.
Mam nadzieję,że mój blog się reaktywuje...tzn nie sam oczywiście ale dołożę starań by być na bieżąco.
Dobrej, miłej nocy pod pierzynką życzę;-)