poniedziałek, 30 maja 2011

Owocowe kotyliony

Lato za pasem, zaczął się wysyp przeróżnych owoców to i u mnie owocowo - broszkowo, czerwono i energetycznie.Brochy-kotyliony, jak najbardziej na lato - słodkie wiśnie i jabłuszko również na ponure dni...
Modelką jest MYSIA



A u mnie od trzech dni mimo słońca chmurny nastrój, niedospanie i ogólna frustracja.Moja Mycha załapała jakiegoś wirusa żołądkowego i od piątkowej nocy walczymy.Pogotowie nad ranem i przed południem,oddział dziecięcy, z którego dzięki Bogu odesłali nas do domu i drżenie serca przy każdej niewyraźnej minie Małej. Idzie chyba jednak ku lepszemu więc czekamy na dzień kiedy ponownie będę mogła upiec Myszceobiecany drugi tort urodzinowy, którego nie mogła spróbować.Oczywiście będzie różowy i...truskawkowy!!!Jak ten
W związku z sezonem truskawkowym i innymi dobrodziejstwami czerwca zamierzam zrobić kilka pyszności.Postaram się je udokumentować i pokazać na blogu. Dzisiaj zaczęłam domową produkcję syropu z kwiatów czarnego bzu, jest jeszcze jednak w fazie "moczenia"(kwiatów w zalewie) więc nie ma co pokazywać. Robię go po raz pierwszy wiec nie wiem co z tego wyjdzie.Jest ponoć rewelacyjny jako dodatek do deserów, wina, wody a także na zimę jak znalazł na przeziębienie.Szukam fajnych słoiczków lub butelek by gdzieś syropek ulokować, ale wcześniej musi pomoczyć się 4 dni...

środa, 4 maja 2011

Bzowo-majowo

Moje ulubione kwiaty, ulubiony czas w roku i MAJ-miesiąc narodzin mojej Córeczki.Dwa latka miną niebawem więc mojej Myszcze dedykuję ten pachnący bukiet



poniedziałek, 2 maja 2011

Post scriptum...wiosna w moim domu

Kilka ujęć z mojego wiosennego mieszkanka - pierwsze promienie słońca i żywe kwiaty potrafią zrekompensować mi szarą,długaśną zimę. Energia i zapal mnie rozpiera...mam nadzieje na twórczą wiosnę i lato.
Poniższe piękności to wytwór natury. Mojej roboty jest wianek;-)






Sowy na dobry humor i powodzenie:-)

Dłuuugą przerwę miałam w blogowaniu, jednakże nie w tworzeniu. Z braku weny komputerowej nie nadążam po prostu z zamieszczaniem moich wytworków, z kolei z braku czasu  nie nadążam z realizacją moich pomysłów.

Od miesiąca jestem słomianą wdową - mężuś w Norwegii a ja sama z córcią więc wolne mam tylko wieczory i to takie późne, bo moje dziecię buntuje się przeciwko chodzeniu spać o 20.00(a było tak pięknie...) i nierzadko zasypia około 22.00.
Dziś chciałabym przedstawić dwie sympatyczne sówki - jedna z nich pełni rolę breloczka i została uszyta na zamówienie mojej Cioci, której to kluczy już pilnie strzeże.Druga natomiast była niespodzianka dla mojej szalonej siostrzyczki i usadowiła się na własnoręcznie przeze mnie wykonanym etui na okulary słoneczne(nie tylko oczywiście ale akurat okulary słoneczne były motywem przewodnim tego pomysłu).Właścicielce na pewno taki gadżet się przyda, ponieważ od przeszło tygodnia rezyduje ona w stolicy Kataru - Doha nad Zatoka Perską.
Moja pomysłowa młodsza sister zapragnęła zwiedzić Świat,przejechać(przelecieć:-)) go wzdłuż i wszerz, a że funduszy nie miała na takie atrakcje postanowiła wziąć udział w rekrutacji do katarskich linii lotniczych( http://www.qatarairways.com/splash.html). No i udało się!!!Po katorżniczej rekrutacji,setkach badań, zdjęć i formalności dzień przed Wielkanocą wyleciała do Kataru.
Dzieki Bogu jest Internet, Skype, aparaty cyfrowe itp - dzięki temu wiem co u niej, razem z nią przeżywam kolejne etapy szkolenia, przez które będzie przechodziła przez następne 2 miesiące.Trzymam kciuki i kibicuje jej z całych sił choć wiem,że ta praca wiąże się z kolejna rozłąką z moja kochaną, małą siostrzyczką, która zaledwie rok była w Polsce po półtorarocznym pobycie za oceanem.

Tak więc sówka na szczęście i powodzenie a dla wszystkich odwiedzających mojego bloga na uśmiech - toż to takie urocze stworzonko.
A poniżej wspomniany breloczek mieszkający od tygodnia w Berlinie:-)))